Emigracje pielęgniarek

Emigracje pielęgniarek

Dlaczego wyemigrowałam z Polski ?

Wyjechać chciałam zawsze.

Wewnętrzna potrzeba, zobaczyć, jak to jest żyć w innym kraju.

Już na praktykach, w studium medycznym nastawiałam się psychicznie na wyjazd do Niemiec.

Nawet nie wiem, dlaczego akurat Niemcy. Tak po prostu.

Pierwszy wyjazd.

Pierwszym miejscem, do którego wyjechałam do pracy była opieka prywatna nad pacjentem za pośrednictwem pewnej firmy reklamującej się w ówczesnej gazecie jako „Praca za granicą”.

Firma ta organizowała także dwutygodniowy kurs językowy w Warszawie.

Po zakończonym kursie okazało się, że sama praca i jej system (całodobowa opieka nad pacjentem), nie spełnia moich oczekiwań.

Otóż, przy wizycie u pierwszego pacjenta z Aachen w Niemczech, przyjęła mnie rozdygotana, usłużna opiekunka, której miałam być zmienniczką.

Traktowała mnie, jak klasę wyższą, bo byłam pielęgniarką. Zastanawiałam się, dlaczego. Okazało się, że większość osób zatrudnianych w tej firmie, to były kolokwialnie mówiąc „panie ze zbieraniny”- tzw. „opiekunki”.

Od razu, po 14 godzinach podróży oczekiwano ode mnie, że natychmiast podejmę się wykonywania obowiązków. Grzecznie odmówiłam, tłumacząc, że muszę nieco odpocząć. Udało mi się „wyrwać” jedną godzinę na odpoczynek. Dodam tylko, że później, podczas rozmowy z koordynatorką w owej firmie, w sprawie określenia godzin przypadających na należny dla mnie odpoczynek, usłyszałam odpowiedź okraszoną śmiechem, czy myślę, że przyjechałam tu odpoczywać…

Bardzo szybko wróciłam do Polski, uprzedziwszy zatrudniającą firmę, że nie interesują mnie tego typu oferty. Niestety, kolejną ofertę pracy, która otrzymałam od owej firmy przeżywam do dziś. To była największa porażka w moim życiu.

Bawaria, domek w dolinie, w totalnym odosobnieniu. Pacjentką kobieta w podeszłym wieku, chora psychicznie i dziwna córka tej pani, która traktowała mnie jak służącą, np. m.in. każąc  palic w piecu. Ponownie uruchomiłam myślenie. Koordynator z DE jak dowiedział się, jak jestem traktowana, od razu przyjechał i natychmiast zabrał mnie od tej rodziny. Polska firma odpowiedzialna za zatrudnienie mnie w takich warunkach miała wyciągnięte konsekwencje.

Cały nieszczęsny start do pracy za granicę zakończył się później rozprawą sadową z tą firmą za próbę wyłudzenia ode mnie 18.000 pln za rzekome zniesławienie i pomówienie (firma z „24” w nazwie ma bardzo negatywne opinie w Internecie).

Polska, powrót i ponowne wyjazdy.

Po falstarcie z podjęciem pracy za granicą i powrocie po do Polski, podjęłam prace w polskim szpitalu.

Ale nadal gdzieś w głowie była myśl o wyjeździe z kraju.

Przypadkiem spotkałam kolegę, który wrócił po kilku latach pracy z UK.

Zażartował kiedyś : „jedź do UK”.

I tak się niebawem stało ☺

Wysłałam CV do pewnej firmy rekrutującej do pracy w Anglii.

Kupiłam książkę z kursem językowym dla poczatkujących. Myślałam, ze mam czas, zanim ktoś w ogóle oddzwoni.

Jedna już trzy dni później zadzwonił telefon, z propozycją pracy w domu opieki w Anglii w charakterze opiekunki Care Asistant.

Podjęłam wyzwanie.

System pracy w Anglii mi odpowiadał . Praca rozpoczynała się od 8:00 i trwała albo do 15:00 (Short Day), albo do 20:00 (Long Day).

Jednak problemem dla mnie był brak ciągłości 5 lat w Polsce lub licencjatu, co stanowiło przeszkodę w uzyskaniu uznania dyplomu pielęgniarskiego na terenie Anglii.

Po 8 miesiącach wróciłam do kraju  zamiarem podjęcia studiów pielęgniarskich I stopnia, by móc starać się o nostryfikację dyplomu. Niestety, podczas pierwszej rekrutacji nie udało mi się dostać na studia.

Pracowałam więc wciąż w kraju, lecz…nadal myślałam o wyjeździe.

Kolejny kraj.

Pojawiła się kolejna możliwość wyjazdu. Tym razem Szwajcaria.

Po dniach próbnych pracy w tym kraju, z kilkoma innymi pielęgniarkami zdecydowałam się na dłuższe zatrudnienie. Pracowałam kolejne sześć miesięcy. Niestety, wciąż nie mogłam starać się o uznanie dyplomu.

Następnie, ze Szwajcarii ponownie przez trzy miesiące pracowałam na terenie Niemiec, po czym wróciłam do Polski, ponieważ dostałam się na licencjat „pomostowy”. 

Po szeregu niepowodzeń w Szwajcarii i Niemczech, w końcu udało się znaleźć ofertę pracy w klinice Neurologii w Kolonii (Niemcy). 

Jednocześnie moje CV wciąż oczekiwało w agencji szwajcarskiej.

Z dyplomem licencjata pielęgniarstwa uznanie dyplomu na terenie Niemiec było zwykłą formalnością. Rozpoczęłam tam pracę już na stanowisku pielęgniarki.

Miałam już nawet zamiar zostać na stałe w Kolonii, gdy otrzymałam maila z agencji szwajcarskiej zapraszającego do współpracy.

Spróbowałam. Bez większych nadziei, ot tak, dla formalności.

I dostałam tu pracę… w maju będzie 5 rok pracy.

Dlaczego nie wracam do Polski?

Z prostej przyczyny. Wracałam wiele razy.

W Polsce, w warunkach pracy nie zmienia się nic.

Wciąż obiecanki i ciężka, marnie opłacana praca.

Trudno też nazwać to „pracą”: 12 godzin bez oficjalnej przerwy na posiłek, 2 pielęgniarki na minimum 40 pacjentów (a bywa znaczenie więcej).

Praca w Polsce jaka jest, każdy widzi. 

Praca w innych krajach: jak to wygląda?

Przede wszystkim obowiązują PAUZY.

Czy to w UK, czy w DE, czy w Szwajcarii: masz 15 minut przerwy rano i 45 minut na obiad.

Podczas pauzy obiadowej oficjalnie schodzi się z dyżuru.

Dyżur zaś polega na tym, że przydzielani zostają nam poszczególni pacjenci. Mam 4-5 pacjentów, ale do kompleksowej pielęgnacji, czyli wykonuję wszystko u tych pacjentów, począwszy od toalet, skończywszy na wykonaniu zleceń, diagnostyce, itd.

Godziny pracy: nie ma absolutnie dyżurów 12 godzinnych.

W każdym z tych miejsc są nieco inne grafiki, ale w żadnym miejscu pracy długość dyżuru nigdy nie trwa 12 godzin.

W Niemczech, czy Szwajcarii w domach opieki są tzw. pauzy w ciągu dyżuru (akurat ten zwyczaj mi nie odpowiada).

Jednakże pozytywnym tego aspektem jest to, że pracownik nie eksploatuje swoich sił do zera.

Dodam, że kultura ludzi w tych krajach sprawia, że pacjent nie odnosi się do pielęgniarki, jak pan do służby, okazuje jej za każdą wykonaną czynnością wdzięczność i szacunek.

Czy wrócę ?

Na obecną chwilę nie mam po co.

Ani atmosfera w pracy, ani polska mentalność mnie nie zachęcają.

Myślę, że do pielęgniarstwa w Polsce nie wrócę do nigdy.

Jeśli miał by się zdarzyć mój powrót do kraju, to na pewno nie będzie to powrót do pracy w tej profesji.

Czy polecam wyjazd?

Każdemu.

Zawsze powtarzam: „otwórz się na świat”, a  „świat otworzy się na Ciebie”.

Zechciej poznać inną kulturę, a nie zasłaniaj się tym, że nie, „bo tam jest drogie życie”.

Bo drogie życie to jest w Polsce, a w dodatku nie można na nie godnie zarobić.

Małgosia. Pielęgniarstwo na NOVO

Proszę zostaw odpowiedź

1 komentarz do wpisu “Emigracje pielęgniarek”

Skomentuj Gabriela Anuluj pisanie odpowiedzi

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.