Kolejna część historii polskiej Pielęgniarki Sylwii, która pracuje w USA i Kanadzie. Jestem pod wrażeniem, jak polskie pielęgniarki porafią być multizadaniowe i zaadoptować się do każdych warunków.
Wiem nie jest to łatwe, ale trzeba „sięgać tam gdzie nawet wzrok nie sięga”.
Życzę miłej lektury, a w linku część pierwsza.
K.K.– Czy mogę zapytać o zarobki? Tak mniej więcej?
P. Sylwia – Pieniądze są bardzo dobre. To zdjęcie tabeli z zarobkami w Kanadzie
udostępnione przez związki zawodowe.

K.K. – Czyli stawki ustalane są przez Związki Zawodowe?
P. Sylwia – Tak, w Kanadzie jest to ustalane przez związki zawodowe. W Stanach w
zależności od szpitala, każdy szpital ma inne stawki, biorą pod uwagę staż pracy i
doświadczenie. No i wszystko jest do negocjacji. Tabela jest z Kanady i jest to stawka na godzinę. W Stanach, myślę, że płace są podobne, ale tak, jak mówiłam każdy szpital ustala swoją stawkę.
K.K. – Nic dziwnego, że jest tyle chętnych na studia i do pracy w pielęgniarstwie. Jak
wygląda kształcenie przeddyplomowe?
P. Sylwia -Teraz zmieniono trochę ustawę, trzeba mieć ukończone studia pielęgniarskie. Kiedyś można było mieć dyplom po College, który trwał 3 lata. W USA są jeszcze College, w Kanadzie już nie. Oczywiście wszyscy preferują studia przy przyjęciu do pracy. W Kanadzie trwają 4 lata.
Teraz opowiem trochę, jak wyglądała moja przygoda.
Jak zaczynałam pracę w Stanach, to pracowałam na oddziale chirurgii onkologicznej, gdzie w większości leczeni są pacjenci urologiczni i ginekologia.
Po ośmiu latach natrafiła mi się okazja, żeby wrócić do Kanady, praca w Klinice
onkologicznej! Uwielbiam tę pracę!
Zazwyczaj podaję chemię, ale zdarza się, że pracuję z lekarzami w radiacji, albo opiece paliatywnej. Praca na pół etatu, od 2 – 4 dni w tygodniu, w zależności od potrzeby.
Trzy lata temu postanowiłam wrócić na pół etatu do Detroit, do swojej kolebki
pielęgniarstwa, z tym że do innego departamentu. Pracuję tam 2 razy w tygodniu po 12 godzin. Jest to IV drugtherapy. Praca tam polega na tym, że podajemy chemię pacjentom na oddziałach , jest też dużo pacjentów przed transplantacją. Poza tym pilnujemy wszystkich dużych wkłuć, aby opatrunki były zmienione na czas, a igły z portów wymienione.
Jeżeli są problemy to z oddziału dzwonią do nas. Pracujemy także nad weryfikacją
wszystkich zleceń chemioterapii dla pacjentów z kliniki ambulatoryjnej. Sprawdzamy
zlecenie, wypisujemy kartę weryfikacji, obliczamy dawki, szukamy referencji – odpowiednia terapia do odpowiedniej jednostki. Farmaceuta sprawdza to po raz drugi i wpisuje zlecenie do komputera.
K.K. Co jeszcze? Jak wygląda harmonogram?
P. Sylwia – Mamy na przykład tygodniowy grafik planowanych przyjęć pacjentów, którzy mają zaplanowaną chemioterapię na oddziale. Dziennie jest to pomiędzy 0-8 pacjentów. Ci pacjenci są pod opieką innej pielęgniarki na oddziale, a ja po zweryfikowaniu zlecenia i wysłania do apteki szpitalnej, idę, podłączam chemię, dokumentuję to i wychodzę. W Stanach, tak jak pisałam wcześniej, są asystentki, które mają dosyć duży zakres obowiązków.
K.K. Czyli wszystko zaplanowane?
P. Sylwia – Przeważnie tak. Zdążają się nagłe, nieplanowane przypadki, jak ostra białaczka, która musi dostać chemię jak najszybciej. Oprócz tego, usuwamy też PICC lines (red. centralnie obwodowo wprowadzony cewnik). To są duże wkłucia. Na zasadzie portu, tylko w okolicach ramienia.
K.K. – Czy w USA są izby pielęgniarskie? Płacicie składki?
P. Sylwia – I w Stanach i w Kanadzie płacimy za licencje. W Kanadzie co rok i jest droższa, w Stanach, co dwa lata. W Kanadzie, oprócz tego płacimy za związki zawodowe.
W ubiegłym roku ściągnięto mi z wypłaty, w ciągu całego roku ok. $1300. W Stanach jeszcze nie jest tak źle, bo nie ma w szpitalu, w którym pracuję związków zawodowych, a licencja kosztuje $60 na 2 lata , w Kanadzie prawie $300 rocznie. Ale trzeba zaznaczyć, że każdy stan ma swoje prawo i może być różnica w kwocie.
K.K. – Co byś doradziła osobie, która chce wyjechać do USA i Kanady?
P. Sylwia – No na pewno życie jest tańsze w Stanach, jest więcej pracy, szpitale inwestują w edukacje pracowników. Ale myślę, że w Kanadzie trochę bezpieczniej. Teraz nieco ułatwiono dostęp do pracy, gdyż, jeśli ktoś zdaje egzamin w Kanadzie, to nie musi już zdawać go w Stanach. Musi się tylko starać o licencję w danym stanie. Lubię swoje Windsor, które graniczy z Detroit, a dzieli mnie tylko rzeka.
K.K. – Czyli, jak wygląda proces uzyskania uprawnień ?
P. Sylwia – To wszystko zależy od weryfikacji dokumentów. Trzeba złożyć aplikację w
College od Nurses of Ontario, mogą tylko zażądać egzaminu z angielskiego TOEFL i
NCLEX i jeśli będą zdane oba, to uzyskuje się licencję w Kanadzie i wówczas trzeba złożyć wniosek w State Of Michigan o przyznanie licencji, poza tym w Stanach trzeba uzyskać Visa Screen, a to następny proces. Po prostu cała dokumentacja jest kontrolowana, czy spełnia się wszystkie warunki pracy w USA.
K.K.– Dziękuję za rozmowę.
Jak widać Polki/Polacy nie tylko w Europie podbijają świat pielęgniarski!
Zapraszamy do śledzenia naszej strony link: https://www.pielegniarkicyfrowe.pl/
Ciągle także szukamy informacji o tym, jak wygląda praca i życie pielęgniarek w innych krajach.
Zapraszamy chętnych, by opowiedzieli nam o swojej pracy pielęgniarskiej poza ojczyzną, piszcie na: biuro@pielegniarkicyfrowe.pl lub fanpage na Facebooku
https://www.facebook.com/pg/pielegniarkicyfrowe/posts/?ref=page_internal
Pozdrawiam
Katarzyna Kowalska
mgr pielęgniarstwa
Cześć, chciałam się zapytać jak zostać pielegniarka w USA. Czy najlepiej skorzystać z jakiejś agencji czy szukać pracy na własną rękę? Na jakim oddziale najlepiej szukać pracy? Jak ogarnąć temat z wizą pracowniczą?
Pozdrawiam
Alicja