I oto stało się.
Od ponad tygodnia przeżywamy drastyczny wzrost zakażeń koronawirusem. Eksperci ostrzegali już przed wakacjami.
Trzy miesiące wydaje się rozsądnym czasem, aby przygotować się na różne scenariusze. Aby zabezpieczyć sprzęt, obmyślić strategię działania, plan A, plan B i C. Aby przemyśleć kwestię zasobów ludzkich, wziąć pod uwagę ich liczbę, strukturę wieku i stan ich zdrowia.
Obecnie, rządzący zapewniają nas każdego dnia, że sytuacja jest nadal pod kontrolą. Natomiast raporty związane z liczbą nowych zakażeń wzrastają w tempie niemal geometrycznym. Strach pomyśleć, jak wyglądać będą statystyki za tydzień lub dwa.
Pikanterii dodają również szerzące się szybciej od wirusa różne „teorie”, które wskazują na nieprawdziwość epidemii, zaprzeczają istnieniu wirusa lub porównują chorobę nim wywołaną COVID-19, do zachorowania na sezonową grypę.
Jednym słowem nie jest dobrze.
Niestety, medycy nie mają złudzeń, wiedzą, jak rzeczywistość wygląda z bliska. Przy obecnym tempie zachorowań dochodzimy do ściany wydolności systemu.
Przed epidemią pielęgniarki walczyły dla pacjentów o normy zatrudnienia na oddziałach, aby móc w sposób właściwy i na dobrym poziomie zachować jakość opieki. Wtedy sprytnym posunięciem chowano szpitalne łóżka do magazynu i na papierze wszystko się zgadzało.
Polska ma jedne z najniższych wskaźników zatrudnienia pielęgniarek i lekarzy przypadających na 1000 mieszkańców.
Jest to odpowiednio 5,2 oraz 2,4. Średnia wieku statystycznej pielęgniarki wciąż się podwyższa, w systemie jest ok. 30% osób po 60 r.ż.
Do tej pory każdy medyk dawał z siebie wszystko, aby spełnić trudne wymagania sytuacji epidemii. Z niepokojem obserwuje się teraz wzrost zachorowań i jeszcze bardziej tytaniczny wysiłek medyków, aby ratować życie i zdrowie.
O ile sprzętu, np. respiratorów, można dokupić, zastanawiające jest, jak zabezpieczyć dodatkowy personel, który będzie prowadził intensywną terapię tym sprzętem.
Kraje zachodu Europy mają jakieś rezerwy osób na innych oddziałach, bo obowiązują tam normy zatrudnienia. U nas niestety panuje myślenie życzeniowe.
Nie znajdziemy szybko nowych osób, które mają odpowiednie przeszkolenie i doświadczenie. Nawet jeśli takie przeszkolenie do pracy na intensywnej terapii można by przeprowadzić, to jak znaleźć dodatkowe osoby, które zasilą system ochrony zdrowia w pozostałych specjalnościach ?
Wielu medyków obecnie jest w kwarantannie lub jest zakażonych. Są nawet pomysły, aby osoby zakażone, które się dobrze czują mogły pracować z osobami chorymi…Trudno to skomentować.
Także nowe przepisy dotyczące czasu trwania kwarantanny się zmieniły. Uległa ona skróceniu do 10 dni, a zdarza się, że jeśli objawy się nie rozwiną, to nie wykonuje się ponownego testu na obecność wirusa, a pracownik musi wrócić do pracy.
Można odnieść wrażenie, że medycy mają mniejsze prawo do choroby i mniejszym stopniu są zabezpieczeni w razie choroby niż reszta obywateli. Trudno również nie wspomnieć o przepisach, które zmniejszają uposażenie podczas kwarantanny i chorobowego z powodu zakażenia wirusem Sars-Cov-2 do 80%.
Na koniec czarę goryczy przelewa sygnał od ministra zdrowia, który jednym zdaniem odebrał pielęgniarkom i położnym nadzieję, na stopniowe polepszenie warunków płacy. A mianowicie, są pomysły, aby pieniądze przeznaczone na wzrost wynagrodzeń dla pielęgniarek szpital mógł rozdysponować na cele szpitala.
Trudno w to uwierzyć, że po 5 latach od bolesnych dla środowiska strajków i ciągłej walki o utrzymanie obiecanych podwyżek w kolejnych latach, lekką ręką chce odebrać pieniądze, które miały zapewnić względny spokój środowiska.
Zastanawiające jest to, że takie słowa padają w momencie, gdy ministerstwo zdrowia właśnie rozpoczęło kampanię promującą zawód pielęgniarki i położnej pod hasłem „stawiam na przyszłość” w Roku Pielęgniarki i Położnej…
Medycy z niecierpliwością czekają na:
- zwiększenie finansowania ochrony zdrowia, szczególnie w tak trudnym dla nich okresie.
- Oczekują zabezpieczenia środków ochrony osobistej, gdyż każdego pacjenta należy obecnie traktować jako potencjalnie zakażonego, a zdrowie każdego medyka jest teraz na wagę złota.
- Oczekują zabezpieczenia finansowego siebie i swoich rodzin na wypadek zachorowania na Covid-19 lub śmierci, w wyniku pełnienia obowiązków zawodowych.
- Oczekują ludzkich warunków pracy poprzez zabezpieczenie odpowiedniej liczby pracowników,
- odpowiedniego wynagrodzenia,
- dodatków za pracę z osobami zakażonymi,
- chorobowego płatnego 100% w przypadku kwarantanny i zakażenia wirusem.
- Oczekują motywowania i wsparcia przełożonych, a nie zastraszania i nakazów pracy, czy „przesuwania” pracowników między oddziałami.
Od soboty 10 października zostały zaostrzone przepisy. Obecnie, ryzyko zakażenia poziomego jest dużo większe niż przed wakacjami.
Najrozsądniejszymi działaniami, jakie każdy z nas może zrobić, to stosować się do podstawowej profilaktyki: dystans społeczny, dezynfekcja i higiena rąk oraz stosowanie maseczek w przestrzeni publicznej.
Tylko od rozsądku społeczeństwa zależy teraz, czy czeka nas scenariusz włoski…
Dbajmy o siebie, wzmacniajmy swoją odporność, odżywiajmy się zdrowo i zachowajmy aktywność fizyczną.
mgr piel. Ewelina Tymoszuk
Proszę zostaw odpowiedź