Katarzyna Kowalska – Pielęgniarka – ocena kontraktu młodego przedsiębiorcy, cz.I

Katarzyna Kowalska – Pielęgniarka – ocena kontraktu młodego przedsiębiorcy, cz.I

Dziś prezentujemy Wam bardzo ciekawą wypowiedź, oczywiście subiektywną ocenę kontraktu młodego przedsiębiorcy – Pielęgniarki.

Swoimi refleksjami dzieli się z nami p. Katarzyna Kowalska. Poniżej przedstawiamy Wam Jej sylwetkę.

Niezależność, zawsze marzyła mi się niezależność. Byłam dzieckiem pełnym energii.

W grafiku szkolnych obowiązków miałam sporo zajęć poza lekcyjnych: treningi w reprezentacji szkoły w drużynie koszykówki (he,he…160cm nie przeszkadzało), gra w orkiestrze … klarnet to mój konik, koło naukowe z biologii, korepetycje z angielskiego… i tak całymi dniami.

Uwielbiałam się uczyć. Dalej uwielbiam…. Ale, po co o tym opowiadam?

Już wyjaśniam…

Do wyboru miałam 3 kierunki: psychologię, biologię, pielęgniarstwo.

Zaczęłam analizować. Co ważne, sport i regularne kilkugodzinne treningi nauczyły mnie systematyczności i konsekwencji.

Chciałam pracować z ludźmi, pomagać im, ale absolutnie nie kosztem swojego własnego życia i zdrowia. Psychologię wykluczyłam z prostej przyczyny, nasz kraj jest zbyt biedny i zacofany. Dalej pokutuje przekonanie, że psycholog to zło konieczne i ludzie po cichu sobie myślą, że „wcale nie jest im potrzebny”. Ludzi nie stać też na prywatne wizyty. Uwielbiałam biologię, lecz niestety nie jestem skora do przebywania w laboratorium, a i nauczanie w szkole mnie nie pociągało. Mama, nauczyciel matematyki skutecznie zniechęciła mnie do tej profesji…

Jakież było zdziwienie, gdy przyjechałam do domu z indeksem „Pielęgniarstwo”. Przecież to trudny zawód, niewdzięczny i do tego marnie opłacany… Ojciec mnie zapytał: Dlaczego nie medycyna? Otóż, pielęgniarstwo to dziedzina nauki najbliższa memu sercu. Ciągłe dokształcanie i rozwijanie siebie, to dla mnie nie problem. Mam też naturę społecznika i praca, która wymaga obcowania z ludźmi pozwala mi uzyskać duży poziom satysfakcji, zwłaszcza, że jej efekty zazwyczaj widać od razu.

Chory człowiek postawiony w trudnej sytuacji potrzebuje nie tylko fachowca, ale często wsparcia psychicznego i po prostu uśmiechu…

Ponadto z czysto pragmatycznych pobudek doszłam do wniosku, że po tym kierunku będę miała pracę, bez dyskryminacji płciowej, a także system zmianowy jest w moim przypadku doskonałym rozwiązaniem.

Po 3 latach nauki, jak na karuzeli zdarzeń, w 2009 roku odebrałam Dyplom Pielęgniarki i Prawo Wykonywania Zawodu.

Byłam i w dalszym ciągu jestem dumna, iż wykonuję ten zawód.

Po miesiącu poszukiwań pracy znalazłam etat. Szpitalny Oddział Ratunkowy. Wszyscy byli w szoku, włącznie ze mną… Moja pierwsza wypłata też dostarczyła niemałych wrażeń… 900 zł za miesiąc rannych dyżurów…(eh…), ale miałam upragnione zatrudnienie.

Praca w SOR jest niezwykle wymagająca. Byłam „rzucana” raz na rewir wypadkowy, raz chirurgię ogólną, raz neurologię, raz… internę. Potocznie SOR nazywałam SPA… Trafia tam dosłownie wszystko.

Denerwował mnie jednak fakt, że etat mocno mnie ograniczał. Nie mogłam wynegocjować lepszych stawek, bo wszyscy mieli takie zarobki. Inwestowałam w siebie, podnosiłam kwalifikacje, jednak od naczelnej usłyszałam, że o podwyżce nie ma mowy… Budził się we mnie bunt.

Zaś moja wspaniała oddziałowa rozpoczęła studia i przy okazji nakłoniła i mnie… Dwa lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy. Mam tytuł magistra. Pełna wiary w moją przydatność dla szpitala poszłam znów renegocjować moje zarobki. Usłyszałam (cytuję): „Pani Kasiu nasze stawki to ….. Ale Szpital Wojewódzki magistrom lepiej płaci.” Kurtyna.

Wtedy mnie olśniło. Przecież do obozu pracy się nie przyjmowałam, skoro pracodawca nie dba o mnie, to ja takiego pracodawcy nie chcę.

Mimo żalu podjęłam decyzję o wymówieniu umowy. Uwielbiałam swoją pracę, zespół, który czyta w myślach i w którym każdy wie, co ma robić. Ci ludzie: lekarze, pielęgniarki, ratownicy, salowe to była moja druga rodzina. Przez lata zmieniało się nasze życie osobiste, nasze stany cywilne, ale i pożegnaliśmy wiele osób na pogrzebach… Razem świętowaliśmy urodziny lub szukaliśmy pomocy dla chorujących nam bliskich.

Jest mi cholernie przykro, że nie liczy się człowiek/pacjent, wszak my wszyscy pracujemy dla niego, tylko stan etatów. Usłyszałam przy odejściu z SOR, że są ogromne braki kadrowe… no cóż. Radzę wszystkim Naczelnym Pielęgniarkom wypełniać te braki i przypomnieć sobie, jak wygląda praca z chorym.

Już jutro zapraszam do cz. II artykułu, w którym znajdziecie:

-z czym wiąże się praca pielęgniarki na kontrakcie

-jak ustalać stawki czyli jak cenić siebie i swoją pracę

-od czego trzeba zacząć stawiając pierwsze kroki na kontrakcie

Przypominamy również poprzedni artykuł poświęcony tematowi kontraktu w pielęgniarstwie.

Klikajcie w tytuł:

Pielęgniarka na kontrakcie – niezbędne informacje

Pozdrawiamy serdecznie,

Zespół Pielęgniarek Cyfrowych

Proszę zostaw odpowiedź

5 komentarzy do wpisu „Katarzyna Kowalska – Pielęgniarka – ocena kontraktu młodego przedsiębiorcy, cz.I”

  1. TYTUŁ nieadekwatny do treści. Z artykułu nie dowiedzialam się nic co zwiazane z pracą na kontrakcie.Jedynie osobiste pobudki dlaczego Pani przedstawiona w artykule wybrała kierunek pielegniarstwo oraz że mimo podnoszenia kwalifilacji jej wynagrodzenie nie wzrosło.

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.