Historia pielęgniarki…
“Kochanie, dzwonię do płac, bo się chyba pomylili z moją wypłatą!”-
Nazywam się Milena Mumot i jestem pielęgniarką Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii dla Dzieci w Grudziądzu.
W styczniu otrzymałam dobrą nowinę – zostanę po raz drugi mamą. W tym momencie czułam tylko szczęście – nie spodziewałam się, że ktoś postara się uprzykrzyć mi życie z powodu ciąży … a jednak.
Ze względu na stan zdrowia podczas ciąży skorzystałam ze zwolnienia lekarskiego z literką B. Otrzymywałam wynagrodzenie w pełnej wysokości, a w nim tak zwane zembalowe. Wszystko było dobrze do czasu otrzymania październikowej wypłaty (za wrzesień).
Po sprawdzeniu stanu konta rzuciłam do męża, lekko zaniepokojona – “Kochanie, dzwonię do płac, bo się chyba pomylili z moją wypłatą!”.
Nie spodziewałam się, że moje lekkie zaniepokojenie już wkrótce zmieni się w czarną rozpacz.
Podczas rozmowy telefonicznej z kadrami Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. dr Wł. Biegańskiego nie dowiedziałam się zbyt wiele – ot “Coś się zmieniło z dodatkiem, ale jak się dowiemy, jak to rozgryźć to damy znać.”.
Nie czekałam na “Damy znać!” – zajrzałam do Internetu i wiedziałam już, że nie tylko mój szpital ma podobne problemy z “rozgryzaniem”…
Pielęgniarek z okrojonymi pensjami jest więcej.
Czas więc działać – udałam się z mężem i inną ciężarną koleżanką pielęgniarką do zastępcy dyrektora ds. administracyjno-organizacyjnych szpitala w Grudziądzu po wyjaśnienia i pomoc w tej sprawie.
Wyjaśnienia otrzymaliśmy – zmieniła się ustawa – dodatek jest włączany do podstawy pensji, a że wypłacane były “obok” w pełnej wysokości, to pieniądze trafią na konto po macierzyńskim.
Poczułam się jakby ktoś mnie okradł w biały dzień…
Z-ca dyrektora chcąc się upewnić co do szczegółów, skierował jeszcze zapytania odnośnie dodatków do wynagrodzeń do innych placówek i do NFZ.
Niestety odpowiedź NFZ tylko pogłębiła depresję –
“ciężarnej na zwolnieniu lekarskim z kodem B się nie należy! I basta!” (Mimo, że miesiąc temu się należało…)
I tym oto radosnym akcentem przenosimy się do dnia dzisiejszego…
Kto daje i odbiera – ten matkami poniewiera!
Dlaczego za chęć posiadania dzieci (za co swoją drogą są przyznawane np. bezrobotnym matkom dodatki typu 500+ , i żeby była jasność – nie mam nic do bezrobotnych matek, chcę tylko pokazać, jak bardzo polityka “prorodzinna” jest wybiórcza ), nam, kobietom pracującym w ochronie zdrowia, pieniądze są odbierane?!
Kiedy słyszę o sukcesie porozumienia pielęgniarek i Ministra Zdrowia, o tym, że są podwyżki “gwarantowane”(sic!) wynikające z “pakietu Szumowskiego”, to bezradnie rozkładam ręce..
Pytam w takim razie:
Gdzie jest gwarancja wzrostu mojego wynagrodzenia?
Gdzie są pieniądze obiecane Pielęgniarce, której jedyną winą jest chęć posiadania dziecka?
Śp. Stanisław Bareja miałby piękny temat na scenariusz…
O tym jak “dać”, żeby “zabrać”…
Chcę postawić sprawę jasno, nie wyciągam ręki po nie swoje.
Pytam, gdzie podziały się pieniądze, które szpital wcześniej mi wypłacał ?
Pieniądze, które nadal szpital otrzymuje na mój etat?
Walczę o coś, co pod nazwą “wzrostu wynagrodzeń” zostało mi odebrane, finalnie obniżając mój przychód… to smutne, że szykanuje się w taki sposób mnie (i wiele innych kobiet), za chęć powiększenia rodziny.
Gdzie były Związki Zawodowe, gdzie Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych, kiedy należało stanąć w obronie matki – pielęgniarki i pamiętać o jej interesach?
Mam wrażenie, że mnie i moje ciężarne koleżanki przekreślono już w przedbiegach…
Nie mogę mówić za nas wszystkie, ale nachodzi mnie refleksja..
Jak postąpiłyby pielęgniarki, gdyby miały wiedzę, że odbierze się im środki przyznane już wcześniej, zapewniające jej i rodzinie godny byt.
Ile pielęgniarek, dysponując tą wiedzą przesunęłoby planowaną ciążę?
Tego się już nie dowiemy, bo nie dano nam do tego sposobności…
Żadna z nas nie wiedziała, że ustawa przyznająca nam dodatek ulegnie takim zmianom, że pozbawione zostaniemy części środków niezbędnych do życia – szczególnie w perspektywie posiadania nowego członka rodziny.
Traktowałam ten dodatek jako nieodzowną część wynagrodzenia, dlatego uwzględniłam go w budżecie, którym będę dysponować podczas macierzyńskiego. Nic nie wskazywało na to, że zostanę go pozbawiona ….w imię “podwyżek”…
Nie jestem prawnikiem, ale słyszałam, że prawo nie działa wstecz, a w tym przypadku po prostu nie działa wcale…
Jestem wielce zaciekawiona opiniami i wypowiedziami rządzących, którzy z takim pietyzmem traktują instytucję rodziny.
Miałabym kilka pytań:
Co z matką – pielęgniarką ?
W czym moja rodzina jest gorsza, że odbiera się jej otrzymywane wcześniej pieniądze ?
Dla Ministerstwa Zdrowia sytuacja jest, delikatnie mówiąc, korzystna.
W ich tabelkach ukarzą się miliony (miliardy?) przekazane szpitalom na podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. Nikt nie zapyta, ile milionów z tych kwot zostanie zwróconych do NFZ, bo nie zostały wypłacone ciężarnym bądź matkom na macierzyńskim.
Nie chcę zostać odebrana jako osoba roszczeniowa. Ciężko pracowałam na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii dla Dzieci na przyznany dodatek. Nie upominam się o coś, czego mi po prostu nie przyznano.
Walczę o coś, co odebrano nie tylko mi, ale i mojej rodzinie.
Odebrano prezentując jako sukces.
Odebrano pod pozorem polepszenia płacy.
Oto jak przesuwając jedną rubrykę w inne miejsce, można zmanipulować nie tylko wynagrodzenie pielęgniarki, ale i media, związki i izby…
Kończąc, sądzę, że ja i inne ciężarne nie jesteśmy w tragicznej sytuacji, jesteśmy w sytuacji ciężkiej. Mamy zdrowie i osoby (przede wszystkim te pod sercem, albo już przy piersi), dla których znajdujemy siłę by walczyć.
Ale pamiętajmy o tych, którzy są w tej gorszej sytuacji, chorujący przewlekle, onkologicznie lub i pewnie wiele innych, o których nikt nie pomyślał.
Dla nich te pieniądze mogą być ich “być albo nie być” w drodze do zdrowia.
Ja, niżej podpisana apeluję o wypłaty „pakietu Szumowskiego” pielęgniarkom, położnym:
- ciężarnym przebywającym na zwolnieniach lekarskich związanych z ciążą,
- matkom przebywającym na urlopie macierzyńskim i rodzicielskim
- osobom przewlekle chorym znajdującym się na zwolnieniu lekarskim, a szczególnie chorym onkologicznie
Z nadzieją na lepsze jutro
Milena Mumot