Liban – pielęgniarka ekstremalnie na misji wojskowej

Liban – pielęgniarka ekstremalnie na misji wojskowej

Byłam 13 miesięcy w Libanie na misji wojskowej, ale jako pracownik cywilny. Lecąc tam miałam 10 lat stażu pracy. Jak wyjeżdżałam było duże zapotrzebowanie na pielęgniarki, szczególnie do Iraku. (Wszelkie informacje można uzyskać w Centrali Misji Pokojowych). Najpierw wysyłałam CV, następnie zostałam zaproszona na rozmowę do Warszawy, gdzie okazało się, że zależy im tylko na instrumentariuszkach i pielęgniarkach anestezjologicznych. Pracowałam wówczas na OIT i miałam ukończony kurs kwalifikacyjny z anestezji, więc zaproponowano mi Liban.

Zatrudniono mnie tam w polskim ambulatorium, latałam również helikopterem.

Żaneta.

Jak zaczynał się Twój dzień pracy?

Pomocy udzielaliśmy wszystkim żołnierzom, pracownikom cywilnym oraz mieszkańcom.

Przez pierwszy tydzień pracy w Libanie wprowadzały nas do pracy koleżanki, które wracały już do kraju. Następnie pracowałyśmy w dyżurach 24- godzinnych „na medevacu”, czyli ostrych. Cały dzień musiałam mieć przy sobie pager i miałam 3 minuty na dotarcie do ambulatorium. O 20-tej rozpoczynałam dyżur nocny w ambulatorium, który trwał do 8 rano.

Potem był 1 dzień wolny, albo dyżur pod telefonem.

24 – godzinny?

No tak, dyżur w wojsku to służba. Noc pod telefonem. Inny dyżur, to dzień 12 godzinny w ambulatorium.

 

Jak wyglądała praca? Namioty, baraki?

Ambulatorium w takim baraku było połączone ze szpitalem. Szpital z salą operacyjną był tylko w razie „W”. Mieliśmy swoje laboratorium, EKG i pracownię RTG. W ambulatorium pracuje się tak, jak w POZ i gabinecie chirurgicznym.

Kto wchodził w skład zespołu?

3 pielęgniarki anestezjologiczne, 2 instrumentariuszki, 3 lekarzy ogólnych i 1 anestezjolog, 1 farmaceuta i 2 techników RTG, 3 analityków z laboratorium. Ratowników nie było, tylko sanitariusze i kierowca, ale to byli żołnierze.

Co Ci najbardziej utkwiło w pamięci?

Lot helikopterem po zwłoki i rannego obserwatora ONZ.

Co wówczas czułaś?

Gdybyś leciała pod ostrzałem, to jak byś się czuła? Bałam się. Człowiek później tego nie wspomina, ale wypiera to, co złe. O tym się nie rozmawia.

Czy jest coś jeszcze, co utrwaliło się w Twojej świadomości?

Pewnego dnia, ok. godz. 6 30 do Izby Przyjęć, w ambulatorium z krzykiem wbiegli francuscy żołnierze (wartownicy bramy) z ok 2,5 letnim dzieckiem na rękach. Za nimi biegli zapłakani matka i ojciec. Na dyżurze byłam tylko ja i sanitariusz. Przejęłam dziewczynkę, była nieprzytomna, oddech ok 10/ min, rozpoczęłam reanimację, a sanitariusz ogłosił „medevac” (wezwał osoby dyżurujące) i w ciągu 3 minut zjawiła się przy mnie nasza anestezjolog, małą zaintubowałyśmy, ale reanimacja niestety była nieskuteczna.

Okazało się, że dziewczynka była u matki na rękach jak wybuchła mina, a siła wybuchu wyrwała dziewczynce kości udowe ze stawów (to wszystko spowodowało rozerwanie skóry i tkanki mięśniowej, aż do kości oczywiście, bez śladów krwotoku). Matka miała oparzenia ręki i klatki piersiowej II, III i IV stopnia i przewieziono ją do ich szpitala.

Do dziś mam obraz tego maleństwa przed oczami…

Mieliście pomoc psychologa?

Na takie misje, niestety, jeżdżą często lekarze z przypadku i jesteśmy zdani na swój profesjonalizm. Nie. Psychologa nie było.

Powiedz mi proszę, z perspektywy czasu, czy warto było tam pojechać?

Warto. Dużo zobaczyłam, nauczyłam się i upewniłam się w swojej profesji.

Pojechałabyś znów?

Tak, gdybym była młodsza.

Czy masz jakąś radę dla młodszych koleżanek i kolegów, którzy chcieliby jechać na misję?

Jedźcie, szukajcie nowych wyzwań, ale najpierw nabierzcie umiejętności, bo bez tego jest ciężko.

Dziękuję za rozmowę!

Przede wszystkim jestem pod ogromnym wrażeniem osób, które w moich oczach są bohaterami. Osobiście nie potrafiłabym zrezygnować z poczucia bezpieczeństwa dla ratowania ludzi w sytuacji wojny…

Nie mojej wojny.

Chciałabym, by młodzi pielęgniarki i pielęgniarze zanim podejmą kiedykolwiek decyzję o swojej przyszłości, mieli pełen wachlarz informacyjny…, by mieli świadomość, że pielęgniarstwo to heroizm, ale i praca…

Niedoceniona, ale niezwykle ważna.

„Do dziś mam obraz tego maleństwa przed oczami”.

Każdy w naszym zawodzie ma jakiś „obraz” przed oczami.

Czy w cywilizowanym świecie personel medyczny powinien mieć dostęp do opieki psychologa?

Czy powinniśmy móc spokojnie pracować, by nieść pomoc w naszym kraju?

Polska nie jest w stanie wojny… a nasze kadry zarządzające gwarantują nam czasem pełen „pakiet” sztuki przetrwania w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych, oddziałach szpitalnych i przychodniach.

Koleżankom i kolegom, szczerze życzę by, nabierali umiejętności, podnosili kwalifikacje do takiego poziomu, by osiągnięta wiedza gwarantowała bezpieczeństwo w działaniach zawodowych.

Pozdrawiam

Kasia Kowalska

Fotorelacja:

Proszę zostaw odpowiedź

2 komentarze do wpisu „Liban – pielęgniarka ekstremalnie na misji wojskowej”

  1. Podziwiam koleżankę ze zdecydowała się na taki wyjazd. Trzeba mieć ogromna wiedzę wiarę we własne siły i mnóstwo opanowania pracując w takim stresie.

  2. Dzień dobry czy mogłabym dostać jakieś info jak wogule zacząć pracę w wojsku. Jestem na 3cim roku pielęgniarstwa i jak na razie informacje które uzyskuje nie są konkretne

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.