Dziś w cyklu ,, Przemyślenia własne”.
„NIE JESTEM HISTERYCZKĄ… POCZEKAM I OCENIĘ,
JA I KILKADZIESIĄT OSÓB ZE STOWARZYSZENIA
DZIAŁAMY I MAMY CZYSTE SUMIENIA BIERNOŚĆ…
TO ZGUBA.”
Czyli, za kształt porozumienia z MZ i Pielęgniarkami odpowiadają osoby podpisane.
Szanowne Koleżanki i koledzy po fachu,
gdy emocje już trochę opadają, do głosu zaczynają dochodzić konstruktywne myśli.
Mam mnóstwo przemyśleń i szczerze mówiąc nawet nie wiem, od czego zacząć.
Zacznę zatem od pytania…
- Czy owe porozumienie jest ciosem w plecy?
Nie wiem, nie jestem wróżką, wiem tylko tyle ile WY moi Drodzy, ale gwarantuję wam, że jeśli na naszym „fun page” pod postem zadacie pytania to postaramy się o nie zapytać u źródła. Dla Was/Nas pojedziemy do Warszawy i będziemy pytać i Panią Ptok i Panią Małas osobiście o każdą kwestię w Waszym i Naszym imieniu. Więc pytajcie.
- Czy nas oszukano?
Nie wiem, to odczucie subiektywne. Pielęgniarki, które co miesiąc mimo tego, że powinny otrzymywać 1200 zł (brutto, brutto) przykładowo otrzymywały np. 200 zł dodatku „zembalowego” z powodu „złej kondycji szpitala”, były przez własnego pracodawcę ograbiane z należnych pieniędzy, na pewno się ucieszą.
- Czy wszyscy wiedzą, kto jest odpowiedzialny za dzisiejszą sytuację?
Robimy rachunek sumienia….
Koleżanki i koledzy, teraz pewnie wyleje się na mnie fala hejtu, ale trzeba to powiedzieć głośno.
TO MY WSZYSCY JESTEŚMY ODPOWIEDZIALNE/NI ZA TĘ SYTUACJĘ.
Każdy z nas popiera, bądź zostawia polubienie na forum, protesty ściany wschodniej, a na pytanie (post dotarł do 15500 tys. ludzi): „Kto jest gotowy, by od poniedziałku iść ratować swoje zdrowie na L4 ?”, w ankiecie bierze udział 770 osób…
Na pytanie: „Kto jest gotowy na realne działania ? Post jest pomijany…
Tak więc jeśli nie uświadomicie sobie moi Drodzy, że to każdy z Was jest odpowiedzialny za nasz los i za to, co się dzieje, to dalej będziecie tkwić we wczesnym PRL o wizerunku siostry „Bożenny” śpiącej na dyżurze… Nie jestem ideałem, jestem młodą buntowniczką, która nie godzi się na brak szacunku do mojego ZAWODU i do mojej osoby, nie godzę się na poniżanie i mobbing, nie godzę się na marne zarobki i wyzysk.
Jestem Pielęgniarką, która postanowiła coś zmienić w naszym środowisku i wraz z wspaniałymi ludźmi ze Stowarzyszenia tworzymy mały świat po swojemu.
Powiem tak.
Krytyka przychodzi łatwo, trudniej zrobić coś realnego.
Stowarzyszenie funkcjonuje niespełna 10 miesięcy, wszystkiego się uczymy, ale mamy nieśmiałe sukcesy, mianowicie:
- Od 4 grudnia, od ogłoszenia przez nas akcji #jedenetat, media realnie się zainteresowały brakiem Pielęgniarek i Położnych.
- Pan Rzecznik Praw Obywatelskich wysłał zapytanie do Ministerstwa Zdrowia w sprawie nieskutecznych komórek antymobbingowych w szpitalach, zaś
- Główny Inspektor Pracy analizował nasze wątpliwości dotyczące ustawy z dn. 08.06.2017.
- Pytamy konsultantów i specjalistów w Waszych/Naszych sprawach,
- Interweniujemy, gdy w mediach pojawiają się przekłamania,
- Dzwonimy do szpitali, gdzie pojawiają się problemy ze strony dyrekcji w komunikacji z pielęgniarkami i położnymi…
- Interweniujemy w CKPPiP.
Bywa, że brakuje nam czasu, by wszystkiego ogarnąć (jesteśmy czynnymi pracownikami)…
Teraz realia.
Członkowie Stowarzyszenia działają „for free” i utrzymujemy się z śmiesznej kwoty 4 zł miesięcznie i darowizn. Poświęcają kilka godzin dziennie swojego wolnego czasu na pracę dla środowiska. Jestem pod wrażeniem poziomu zaangażowania tych ludzi… Namacalnym dowodem był 12 maja i piknik.
Na tej imprezie, była tylko cząstka organizacji, gdyż działacze pochodzą z różnych stron Polski, a także są mieszkańcami Niemiec, Irlandii i Wielkiej Brytanii, a ostatnio o członkostwo pytała pielęgniarka z USA.
Powtarzam więc, my się uczymy… to proces ciągły, ale dzięki tym ludziom jestem pewna, że możemy wiele zmienić!!! Nasz priorytet ???
Inteligencja zbiorowa.
Jeśli przestaniemy myśleć, jako jednostki i patrząc tylko na swoją wygodę i czubek nosa to się okaże, że mamy ogromną moc sprawczą. Koleżanki i koledzy ze szpitali ściany wschodniej każdego dnia UDOWADNIAJĄ, ŻE MOŻNA!!!
Niezależnie od podpisanych „porozumień” i innych „dyktatorów woli”!
Pamiętajmy! Zmiany trzeba rozpocząć od siebie.
Jeśli jesteście niezadowolone/ni i zdeterminowane/ni do realnego działania, to zapraszamy w nasze szeregi lub organizujcie je samodzielnie w Waszych miejscach pracy, w Waszym otoczeniu! My mamy szerokie horyzonty, ale jak kiedyś powiedziałam w moich pierwszych „przemyśleniach” STOWARZYSZENIE TO LUDZIE” , to oni mają nadawać kierunek działań, ja jestem tylko ich przewodnikiem… Jedno jest pewne.
Kulka się toczy… już ją będzie ciężko powstrzymać
PS. Porozumienie? Rozum podpowiada mi, że za moje życie odpowiadam JA.
A i karma wraca…
Kasia Kowalska