Obserwujemy bardzo ciekawy proces.
I nie jest to sytuacja jednostkowa, gdyż docierają do nas sygnały z wielu szpitali, chcemy opisać jeden.
Organizacje Związków Zawodowych w gospodarkach rynkowych są bardzo ważnym ogniwem elementem, ogniwem łączącym potrzeby osób zarządzających firmą z jej pracownikami. Ta potrzebna symbioza może zostać bardzo łatwo zachwiana, w przypadku wieloletnich zaniedbań pracowniczych z jednej strony, a z drugiej strony układy stające w sprzeczności ze zgłaszanymi postulatami reprezentowanej załogi.
Poprzez dialog rozumiemy komunikację. Możliwość porozumienia się każdej ze stron i skonfrontowania swoich potrzeb i możliwości.
I oto mamy bardzo liczną grupę zawodową. Słabą. Spolegliwą z natury i raczej skorą do dialogu, do rozmów, niż sięganie po agresywne środki nacisku.
Niestety dyrektor nie nawiązuje dialogu. Dochodzi do sporu zbiorowego. Niepotrzebnego, bo zaostrzenie stanowisk nie pomaga w dalszych rozmowach.
Grupa zawodowa to kobiety. Pracujące z drugim człowiekiem. Spotykające się na co dzień z cierpieniem, ze śmiercią. Pozbawione pomocy psychologa, pracujące w dyżurach dobowych. Z racji wieku bardziej narażone na schorzenia typowe dla tej grupy zawodowej, choroby wykluczające niejednokrotnie całkowicie z pracy, lub częściowo na długie miesiące
( opis schorzeń z grupy MSD – praca zachodnia, bo w Polsce nie uznaje się chorób MSD wśród pielęgniarek za choroby zawodowe !!! —> link ).
Materiał źródłowy przekazany do dalszego rozpowszechniania —-> 20-06-2018 NR 1
Dyrektor w dalszym ciągu nie nawiązuje dialogu. Unika zaproponowanych terminów spotkania z przedstawicielami załogi i rozwiązania problemów, które nie pojawiły się znikąd. One narastają, a przy braku dobrej woli – obojętnie z której strony – one wybuchną z ogromną siłą.
Znamy to ??? Tak !!! Spotykamy się z tym na wszystkich poziomach. I wyjątkowo jedną ze stron nieudanego dialogu są pielęgniarki. Najliczniejsza grupa pracowników medycznych. Najsłabsza. Sfeminizowana. I paskudnie wykorzystywana.
Ostatnia próba – dyrektor jeszcze ma szansę uniknięcia dramatu. Ale w zasadzie to już powinien wkroczyć mediator. Bo za chwilę będzie potworny pożar.
W tle pacjenci. Nie piszemy o nich. Albo napiszemy. Do tej pory pacjenci byli używani instrumentalnie. To oni mieli wymusić na pielęgniarkach poczucie winy, to za ich pomocą odwoływano się do odpowiedzialności, do powołania i do serca (sic! ) zawodowych pracowników ochrony zdrowia. Odwróćmy sytuację. I to w prawidłową stronę.
Za funkcjonowanie jednostki Ochrony Zdrowia odpowiadają organy ją powołujące oraz osoby, spółki, firmy nią zarządzające.
Pracownik jest trybikiem w tej maszynie, który oprócz obowiązków ma też swoje prawa. Najważniejsze – prawo do bezpiecznej pracy, prawo do zaspokajania podstawowych potrzeb fizjologicznych – przerwy na spokojny posiłek – nie podczas pracy z pacjentem czy np. podczas uzupełniania dokumentacji medycznej. A szpital nie jest firmą, w której liczy się tylko wynik finansowy. W działalności gwarantowanej obywatelom przez Konstytucję – czyli prawo do Opieki Zdrowotnej – to CZŁOWIEK jest na pierwszym miejscu.
Pielęgniarki, pielęgniarze, położne i położni – to też obywatele Polski!
Treść przekazana Nam przez OZZPiP w Lublinie z dokładnym opisem warunków pracy w Szpitalu do dalszej publikacji i przekazania dalej
INFORMACJA PRASOWA
Zakładowa Organizacja Związkowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie informuje, iż w związku z upływem terminu 3 dni, jaki został wyznaczony zgodnie z przepisami na ustosunkowanie się Dyrekcji SPSK nr 1 w Lublinie do żądań Naszego związku – przekazuje do wiadomości treść postulatów, jakie przedstawiła w swoim piśmie 8-Z-2018 z dnia 15 czerwca 2018 roku:
Proszę zostaw odpowiedź